Wiało tak mocno, że aż na Łotwę dojechaliśmy. Mieliśmy adres kempingu ze zniżką, którą dostaliśmy w Jurmali, więc postanowiliśmy go odnaleźć w nadzieji, że okaże się być skutecznym wiatrochronem na trasie naszej podróży. Kemping ukryty był za poligonem wojskowym, dzięki czemu mogliśmy pozwolić sobie na noc w całkiem tanim, drewnianym domku (wyglądał jak ul) z łóżkami pietrowymi. Dobrze, że tak się złożyło, bo po pierwsze primo padało, a po drugie primo potrzebowaliśmy jakiegoś przejściowego zakwaterowania zanim wrócimy pod namioty.