Do Kłajpedy dojechaliśmy, lecz od razu camping tani odszukaliśmy, więc nic nie zwiedzaliśmy. Ugotowaliśmy sycący żur na swojskiej kiełbasie oraz wystrzałową fasolkę i rozpoczęliśmy imprezę jakiej świat nie widział. Imprezę należy podsumować słowami: "siekiera, motyka i dwie wrony, wlazłem w dziurę nie z tej strony".